Witajcie!
Znalezienie kremu idealnego, który będzie spełniał wszystkie moje wymagania graniczy z cudem. Ale dzisiaj chciałam Wam powiedzieć o kremie, który ideałem może nie jest, ale naprawdę niewiele mu do niego brakuje. Mowa tu o kremie antybakteryjnym, który jednocześnie matuje - Siarkowa Moc.
Krem zamknięty jest w plastikowym pomarańczowym słoiczku, ma charakterystyczny cytrusowo- pomarańczowy zapach do którego początkowo ciężko było mi się przyzwyczaić, ale teraz uważam go za całkiem przyjemny.
Ma dość tępą konsystencję, dlatego przy nakładaniu trzeba sprawnie działać i jak najszybciej rozsmarować krem na twarzy, ponieważ szybko "zastyga" i może zostawiać smugi jeśli nie będziemy dokładni. Krem wchłania się do matu, niestety efekt ten nie jest długotrwały. U mnie w strefie T wytrzymuje około 3-4 h, potem niestety zaczynam się świecić. Zauważyłam, że krem jakby wyrównuje skórę i tworzy dobrą bazę pod podkład.
Jest to moje drugie opakowanie. Przy pierwszym nie doceniałam jego właściwości, wręcz przeciwnie myślałam że jest beznadziejny, dopiero niedawno uświadomiłam sobie jaka byłam głupia i wróciłam do niego " z podkulonym ogonem" i już raczej go nie zmienię na inny krem.
Polecam go wypróbować, szczególnie posiadaczkom cery mieszanej, ponieważ jest to naprawdę dobry krem za całkiem niewielkie pieniądze (ok 15-20 zł).
A jakie są Wasze idealne (prawie idealne) kremy do twarzy? Koniecznie dajcie mi znać w komentarzach :)
Pozdrawiam
Aneta